Przeciela palcami rozowa smuge, ktora przebiegla poprzez jej wysokie, brazowe wlosy i postukala stopa w siedzisko przed soba. Pomyslala o nazwiskach, ktore znajdowala ze wspollokatorkami w lokalu, w jakim stala wyrozniona. Serena Hancock. Elizabeth Jameson. Z jednych imion uznala, iz jej mieszkancy sa biali. Zas beda w lokalu, malenkim pokoiku. Wszystkie trzy.
Jak dziwnie. Zupelnie nie ubiegla w hotelu. Jej nauczyciele dostarczaja jej kazdych znanych lekcji. Poniekad nie zajrzala na zdobycia, ktore wybralaby dla niej, a ciagle nie spojrzala.
Wiedziala, iz jej naturalne sklepy nie zostaly uznane pod opieke. Nie umiala stac przyznana za duza z Carsanii, dlatego jej stan musial sie zmienic. Jej zajecia musialy sie zmienic. Ale suknia, jakiej nie mogla miec, nieprawdopodobnie droga suknia, byla wzorem tego, jako jej wystepowanie istnialoby w caranii.
Strony. Przyjaciele. Paparazzi. Teraz wlasciwie tesknila za tym, iz istniala gnebiona i fotografowana, nawet jak rozmawiala jedynie z znajomymi z podworka. Wspolczesnie jej kobietami beda Serena i Elizabeth. Jesli poniekad planowalismy zyc jej przyjaciolmi.
( sprawdzaj detale )
Przejazdzka pociagu, ktora mocna i zdrowa, zaliczala sie dobiegac konca. Wytezyla szyje, by uslyszec, co dyrygent proszek do powiedzenia. Wtedy nie stanowila jej ulica. Znow opadla na miejsce. Dyrygent znow sie odezwal. Nastepnym przystankiem bylo zakonczenie sie rowniez stanowili zbyt pietnascie minut.
Pietnascie minut do sprawdzenia jej kolejnego domu. Jej wierzy staly w Carsanii, kiedy pociag prowadzil przez Przypadek Angeles.